Długo zastanawiałam się czy robić porównanie Centrum Kultury Koreańskiej z Wydziałem Informacji i Kultury Ambasady Japonii. Obie instytucje znajdują się w Warszawie i jak dla mnie... na tym kończy się ich podobieństwo.
W dzisiejszych czasach kulturę można propagować na różne sposoby. Wiadomo, że w dobie wszechobecnego internetu państwa mają ułatwione zadanie - dużo informacji o danym kraju można znaleźć nie wychodząc z domu. Niemniej jednak posiadanie instytucji odpowiadających za promowanie kultury danego narodu w innym państwie powinno być moim zdaniem na porządku dziennym. A jeszcze lepiej jest, jeśli organy odpowiedzialne za to faktycznie to robią, a nie istnieją jedynie na papierze i, szczerze mówiąc, tak trochę same dla siebie. Bo przecież nie o to chodzi, prawda?
Choć Japonię darzę dużą miłością, wprost wielbię, to jednak w zakresie promowania kultury*, cześć oddaję Korei Południowej, która robi to w faktycznie świetny sposób. Stoi za tym zapewne wiele czynników, ale ich podejście bardzo mi się podoba - mają instytucję odpowiedzialną za propagowanie kultury koreańskiej w Warszawie i wykorzystują ją w 100%. W tej kwestii Japończycy mogliby się od nich czegoś nauczyć.
Poniżej zamieszczam więc moje przemyślenia odnośnie działalności Centrum Kultury Koreańskiej (CKK) i Wydziału Informacji i Kultury Ambasady Japonii (WIiKAJ):
1. Wydarzenia:
Jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju wydarzenia organizowane przez obie instytucje, CKK bije na głowę WIiKAJ i pozostawia swoją "największą konkurencję" daleko w tyle. Zadanie ma w sumie ułatwione, bo rola WIiKAJ w promowaniu kultury japońskiej ogranicza się jedynie do organizowania comiesięcznych spotkań na wybrany temat. Mało, o wiele za mało.
Na dodatek spotkania te są skierowane do bardzo wąskiego grona osób, które ogranicza się najczęściej do ludzi ściśle związanych z Japonią: studentów japonistyki, profesorów, znajomych znajomych itp.
No i ich tematy pozostawiają dla mnie wiele do życzenia: rozumiem, że trzeba promować tym, co najlepsze, ale czemu są one tak sztywne i poruszają standardowe tematy: ceremonia parzenia herbaty, teatr, kimono... czy naprawdę kultura japońska kończy się na tym i nie ma nic więcej do zaoferowania?! Ma, tylko trzeba by się za to inaczej zabrać i przyciągać zainteresowaną Japonią młodzież, której przecież nie brakuje w Warszawie.
CKK od początku stawiało na aktywne promowanie kultury i uwierzcie mi, jest w czym wybierać: zajęcia z Taekwondo, kuchni koreańskiej, K-POP'u i K-POP Dance, nauki języka koreańskiego (sama w nich uczestniczę), czy tradycyjnego tańca koreańskiego, pokazy filmów koreańskich, wystawy. Brzmi nieźle, prawda? Co najlepsze - uczestnictwo w powyższych zajęciach jest bezpłatne (trzeba jedynie ponieść koszty "ekwipunku": w przypadku nauki języka zakupić zestaw podręczników za 120zł, taekwondo- strój do ćwiczeń, itd.). I takie działanie instytucji kulturowej mi się podoba!
2. Strona internetowa:
Stronę CKK odwiedza się z prawdziwą przyjemnością: ładna, kolorowa, i co najistotniejsze, zawiera najważniejsze informacje, które są na bieżąco aktualizowane. Dowiemy się z niej m.in. jakie kursy oferuje Centrum, co będzie się działo w najbliższych miesiącach oraz jakie nowości znajdziemy w bibliotece.
Strona internetowa WIiKAJ, no cóż...jak dla mnie wieje nudą. Ot, wstawione z prawej strony 3 obrazki, suchy tekst, wszystko na jedną modłę. No i kalendarium, które w przypadku takiej instytucji powinno być naprawdę fajnie zaprojektowane, wygląda jakby zrobił ją jakiś uczeń szkoły podstawowej.
3. Facebook:
Kiedyś mawiało się: "nie ma cię w internecie - nie istniejesz". Teraz śmiało można użyć tego stwierdzenia w odniesieniu do Facebook'a. Serwisy społecznościowe odgrywają coraz większa rolę w procesie komunikacji, dlatego też nie posiadanie na nich konta "blokuje" (jeśli można to tak nazwać) dostęp do innych.
4. ... i inne:
To już tak bardziej z ciekawości. Pamiętam, jak parę lat temu w Bibliotece Uniwersytety Japońskiego była prezentacja ofert uniwersytetów z całego (jeśli się nie mylę) świata. Z Korei Południowej byli przedstawiciele bodajże dwóch uniwersytetów, z Japonii nie było nikogo...
5. Po co to i na co to?:
Dokładnie takie pytanie przychodzi mi do głowy, kiedy pomyślę o działalności Wydziału Informacji i Kultury Ambasady Japonii w Warszawie. Mogę mieć tylko nadzieję, że ich podejście zmieni się w najbliższej przyszłości i "wyjdą" bardziej z kulturą swojego kraju do ludzi.
Wielki PLUS natomiast dla Centrum Kultury Koreańskiej za rozumienie celu swojej działalności! Oby tak dalej!
* pomijam oczywiście zorganizowane i dobrze działające instytucje w innych miastach, tu skupiam się jedynie na Warszawie
hej
OdpowiedzUsuńBywam w WIiKAJ i cóż, przyznaję, że traktuję to miejsce jak wyspecjalizowaną bibliotekę (wspaniałe warunki do pracy), a nie bardzo się zajmowałem eventami. (Dopiero teraz na turniej shogi się wybiorę może). Jeśli idą po sztywnych łebkach z tymi swoimi tematami, to kiepsko, bo właśnie mają wszelkie warunki, żeby nawet wybrane tematy bardzo pogłębić i uszczegółowić. Rozbudowane warsztaty, naukowe podejście, to by było zupełnie na miejscu.
Z tego co rozmawiałem z obsługą, taka ogólna kameralność jest najzupełniej umyślna i myślę, że wielu osobom, wtym mi, jak najbardziej odpowiada. Po prostu spodziewam się, że "po co i na co" jest zupełnie inne w przypadku tych dwóch instytucji (CKK nie znam). To są inne cele, a że sami je sobie wymyślili, więc to chyba nie jest kwestia rozumienia, tylko wolałabyś, żeby ci od Japonii się czymś innym zajmowali.
Japonia dla pasjonatów, Korea do ludzi i to jest zupełnie zgodne z pozycją startową jeśli chodzi o popularność. Korea musi miłośników zdobywać, a o kulturze Japońskiej każdy coś tam słyszał. Jeśli Korea dogoni Japonię, to będą mogły konkurować w tej samej kategorii. Ja tam popieram profil działalności WIiKAJ, choć rzeczywiście mogliby działać odrobinę skuteczniej w tym co robią.
Hmm, faktycznie - w tym, że kultura Japonii jest bardziej popularna to fakt. To, że Koreańczycy muszą się bardziej starać w pokazaniu światu co mają do zaoferowania to też:)) Ale mimo wszystko WIIKAJ moim zdaniem trochę za bardzo kameralne jest i na ich spotkaniach pojawiają się ciągle te same twarze, trochę "świeżości" by się przydało, tyle;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak WIKAJ, ale prawdą jest, że CKK robi świetną robotę.
OdpowiedzUsuń