Google Website Translator Gadget

piątek, 1 lipca 2011

"Gaikokujin", czyli obcy w Japonii

Turystą się bywa. Gaikokujinem jest się całe życie.


Słowo "gaikokujin" pisane po japońsku wygląda następująco: 外国人. Rozłożywszy je na czynniki pierwsze otrzymamy: 外国- gaikoku "obcy kraj" oraz 人- jin "człowiek". Dosłownie oznacza więc ono "człowieka z obcego kraju" i najczęściej używana jest przy określeniu kogoś, kto jest "cudzoziemcem". Istnieje także skrócona wersja tego słowa - "gaijin" (jap. 人), jednak dla wielu ma ona negatywny wydźwięk i uznana została za politycznie niepoprawną. Dlatego obecnie w większości stacji telewizyjnych unika się jej używania i zamiast niej stosuje się określenie "gaikokujin".


Trochę historii...

Na początku XIII wieku "gaijinem" była osoba uważana za outsidera bądź potencjalnego wroga, zaś w połowie XIII wieku mianem tym określało się Japończyka, który nie był przyjacielem, lub był dla innych kimś nieznanym (czyli obcym). Termin ten więc pierwotnie w ogóle nie odnosił się do cudzoziemców. Także pierwszych europejczyków nazywano inaczej: na Portugalczyków mówiło się "nanbanjin", czyli "barbarzyńcy z południa", a na przybyłych w XVII wieku Brytyjczyków i Holendrów "kōmōjin"- "ludzie z czerwonymi włosami".

Kiedy szogunat Tokugawy zmuszony został do otwarcia granic swojego kraju i nawiązania relacji z innymi państwami, na ludzi z zachodu zaczęto mówić "ijin" ("inni ludzie" - był to skrót od "ikokujin" oznaczającego "osobę z innego kraju" i dotyczył wcześniej Japończyków zamieszkujących inne prefektury). 

Termin "gaikokujin" pojawił się i został spopularyzowany w epoce Meiji, zastępując używane dotychczas zwroty.


Gaijinom wstęp wzbroniony

Japonia jest krajem homogenicznym - z 126 475 664 osób 98,5% to Japończycy, 0,5% Koreańczycy, 0,4% Chińczycy. Inne narodowości stanowią jedynie 0,6% społeczeństwa. I nie da się ukryć, że nie wszystkich traktuje się tak samo: problem z wejściem do baru i innych miejsc to tylko jeden z nielicznych przykładów. 
Jedni nazywają to dyskryminacją "gaikokujinów". Drudzy tłumaczą to obawą Japończyków przed zhańbieniem się: jak wiadomo ich angielski nie jest najlepszy, a problem porozumienia się z klientem miałby zapewne wpływ na jakość obsługi, co w efekcie mogłoby się zakończyć upokorzeniem mieszkańca Kraju Kwitnącej Wiśni. Dlatego też woli on wywiesić kartkę z napisem "cudzoziemcom wstęp wzbroniony", niż powitać takiego gościa w swoim lokalu. Czasami jednak zdarzają się wyjątki i cudzoziemiec może wejść, jeśli...towarzyszyć mu będzie Japończyk, bądź osoba płynnie mówiąca po japońsku.

W internecie znalazłam filmik połączony z wywiadem (w języku angielskim), pokazujący przykłady dyskryminacji obcokrajowców przebywających w Japonii:



Jeśli ktoś chciałby zostać w Japonii na dłużej i popracować, również może napotkać problemy. Kiedyś w ogłoszeniach o pracę umieszczano zwrot w stylu "poszukujemy Japończyków do...", jednak został on zakazany. Co wymyślili pracodawcy? Zaczęli pisać "wymagany biegły japoński". Łatwo się domyślić do kogo skierowane było ogłoszenie, a kto był z miejsca odrzucany.
Problemem w przypadku dłuższego pobytu może także okazać się wynajem mieszkania (bez Japończyka, który za ciebie poręczy nic nie zdziałasz), załatwienie spraw w urzędzie (brak japońskiego nazwiska), czy posłanie dziecka do przedszkola/szkoły ( nikt nie chce być przezywany "gaijin!").

obrazki pokazujące przykłady dyskryminacji obcokrajowców w Japonii

Co może zrobić osoba dyskryminowana? Właściwie niewiele. Jeśli coś mu się nie podoba, może przecież zawsze opuścić Japonię i wrócić do swojego kraju.


"Latający człowiek" vs Japończyk

W związku z tragicznymi wydarzeniami, które spotkały niedawno Japonię (tsunami i trzęsienia ziemi), wielu obcokrajowców przebywających na stałe w Japonii zdecydowało się ją opuścić. Także i oni doczekali się swojego określenia - "flyjin" (lub "fly-jin"), co można przetłumaczyć jako "latający człowiek", lub, w kontekście tego co zaszło, "uciekający człowiek". Szacuje się, że liczba osób, która zdecydowała się na taki krok wynosi 531.000.

Co ciekawe, Japończycy wcale nie są z tego stanu rzeczy zadowoleni. Po pierwsze, powstałe braki w personelu ciężko będzie ot tak wypełnić. Po drugie, niektórzy zdają się mieć pretensje do "gaijinów", że ci opuszczają ich w tak ciężkim dla wszystkich momencie. A gdzie ludzka solidarność, gdzie walka o wspólne dobro? - zdają się pytać. Uważają oni bowiem, że pozostawienie towarzyszy (przyjaciół z pracy czy ukochanej osoby) w momencie niedoli, świadczy o wielkiej nieodpowiedzialności ze strony cudzoziemców.

Bądź co bądź bycie "gaikokujinem" jest ciężkie: z jednej strony daje ci się odczuć, że tu nie pasujesz, z drugiej wymaga się od ciebie ofiarności do jakiej przywykli mieszkańcy Japonii.

Czy to się kiedyś zmieni i czy Japończycy będą bardziej otwarci na "przybyszy z innego kraju"?


wykorzystano materiały ze stron:

4 komentarze:

  1. Jako gaijin w Japonii (z przerwami, ale w sumie od 1998 roku) zapewniam Cie, ze Japonczycy sa duzo bardziej otwarci na "obcych" niz opisujesz. A video z linkiem do Debito i link do tlumaczenia (jego wlasnego autorstwa) artykulu, ktory napisany byl na podstawie wywiadu z Debito wlasnie nie sa najbardziej obiektywnymi materialami na swiecie. Jak wszystkim gaijinom wiadomo, od czasu swojego rozwodu Debito jest bardzo nieszczesliwy w Japonii (mimo przyjecia japonskiego obywatelstwa) i ma powazne problemy z wlasnym podejsciem do zycia tutaj, jego wypowiedzi i opinie sa bardzo subiektywne i sa tylko jedna strona medalu.

    Czy gaijin ma az tak negatywny wydzwiek jak piszesz? Na blogu Debito moze i tak. Ale zapewniam Cie ze 99% Japonczykow swobodnie uzyje wlasnie formy "gaijin", nawet w obecnosci gaijina, niz oficjalnej "gaikokujin" i tylko ludzie powyzej 60-tego roku zycia (i pan Debito) sie z tego powodu oburza. Jak nawet sam link z wiki, ktory podajesz, obiektywnie donosi, ze " Other observers indicate that the word can also be used neutrally".

    I jesli chodzi o flyjinow, to nie tylko Japonczycy byli z takiego stanu rzeczy oburzeni. Ci gaijini, ktorzy zdecydowali sie zostac na miejscu tez, bo to wlasnie na nich spadl obowiazek wypelnienia tak nagle opuszczonych miejsc pracy.


    W sumie, zgadzam sie, dyskryminacja obcych w Japonii istnieje, ale jak moze poswiadczyc wielu cudzoziemcow mieszkajacych w Polsce, w naszym ojczystym kraju tez. I zapomnialas rowniez dodac, ze dyskryminacja dotyka raczej nie bialych gaijinow z zachodu, ale wlasnie tych o nie-bialym kolorze skory.

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za komentarz i za słuszną uwagę- faktycznie skupiłam się tak naprawdę na "jednej stronie medalu", pomijając drugą, tą bardziej pozytywną.
    Może nie pokazałam tego jasno w artykule, ale chciałam przedstawić czego mogą się spodziewać ludzie jadący do Japonii i chcący zostać tam na dłużej. Wiadomo, że nie wszyscy są do obcokrajowców nastawieni negatywnie.
    Na pewno jako osoba przebywająca w Japonii tak długo, posiadasz lepsze rozeznanie co i jak, tego nie da się ukryć:) Mi pozostaje bazować na informacjach znalezionych w książkach/internecie, a tego nie da się porównać z doświadczeniami zdobytymi samemu.

    Pozdrawiam,
    Ela Korzeniowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu, ale warto dodac, ze biala osoba jadaca do Japonii na dluzej raczej nie doswiadczy zadnej dyskryminacji. Pisze "raczej" bo wyjatki sie zdarzaja, ale sa one wlasnie wyjatkami, a nie regula - czyli dokladnie tak samo jak na calym swiecie.

    Wg mnie to raczej dziwne, aby tak ostrzegac "jadacych do Japonii i chcacych zostac tam na dluzej", a nie jadacych do np. Wloch, Francji czy Australii, gdzie dyskryminacja jak najbardziej istnieje, ale nikt o niej nie pisze? Dlaczego skupiac sie na Japonii? Mam nadzieje, ze dalsze wpisy na blogu beda bardziej obiektywne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Włoch, a szczególnie Francji- problem tam jest odwrotny: napływ przyjezdnych jest za duży, więc to normalne, że ludzie się buntują. Francja ma dobry socjal. Schemat często wygląda tak, że przyjeżdża jedna osoba, uda jej się tam utrzymać, ściąga swoją rodzinę (często niemałą) i zaczyna się "życie na koszt państwa": rodzenie dzieci, dostawanie różnego rodzaju zasiłków. Ten sam problem mają także Niemcy.
    Jeśli chodzi o tego rodzaju dyskryminację, wydaje mi się, że Japonii do niej daleko.

    Pozdrawiam,
    Ela

    OdpowiedzUsuń