Podobno ciężko już wymyślić coś nowego i zaskoczyć widza. Chyba że ten nie zdaje sobie sprawy z tego, że filmy dla niego "kultowe" (patrz: "Matrix", "Kill Bill") swój początek miały dużo wcześniej...
"Kill Bill", czyli "Lady Snowblood" 30 lat poźniej
Kiedy w 2003r. Quentin Tarantino pokazał światu "Kill Billa", widzowie szturmem ruszyli do kin. Podobało się wszystko: od gry aktorów, przez muzykę, na efektownych scenach walk kończąc. A, i nie zapominajmy o historii: szukająca zemsty panna młoda. To wystarczyło, by film stał się hitem.
Niewiele jednak osób wie, że podobny film nakręcił japoński reżyser Toshiya Fujita. I to w 1973r., czyli 30 lat przed pojawieniem się "Kill Billa".
Tytułową bohaterką "Lady Snowblood" jest Yuki. Dziewczyna, której matka zmarła w więzieniu, a ojciec został zabity przez bandytów, ma, tak jak Czarna Mamba w "Kill Billu", jeden życiowy cel: zemstę.
W obydwu filmach pojawia się także postać mnicha- mistrza, który je szkoli i jest zarazem życiowym przewodnikiem.
Nawiązań do japońskiego filmu jest dużo więcej: Tarantino wykorzystał tytułową piosenkę z "Lady Snowblood"- "Shura no Hana" w wykonaniu Meiko Kaji, zmieniając jej nazwę na "The Flower of Carnage":
Dla efektu końcowego polecam obejrzeć trailer filmu Toshiyi Fujity:
Genialny "Ghost in the Shell" nie miej genialny od "Matrixa"
"Jest rok 2029. Komputery zupełnie zmieniły społeczeństwo. Są obecne praktycznie wszędzie. Zmieniła się definicja przestępstwa. Teraz najgorszą zbrodnią jest włamywanie się do sieci. Aby temu zapobiec powołano specjalny oddział Sekcja 9, składający się z cyborgów mających dostęp do sieci z każdego miejsca na Ziemi. Film opowiada o poszukiwaniach przez parę agentów groźnego hakera ukrywającego się pod pseudonimem "Władca marionetek"* - Jeśli wydaje Wam się, że skądś już znacie tę historię, nie mylicie się.
W 1999 r. "Matrix" rozpoczął nowy rozdział w historii kina. Małe zamieszanie z powodu użytej przy jego tworzeniu rewolucyjnej (jak na owe czasy:) techniki komputerowej zrobił też w 1995r. "Ghost in the Shell".
Elementów wspólnych (np. początkowa scena otwierająca z zielonymi symbolami, czy sekwencje walk) jest tak wiele, że trzeba byłoby opisać całe filmy.
"Myśl przewodnia" napędzająca "Matrixa" i "Ghost in the Shell" także jest taka sama:
"skutki połączenia człowieka i maszyny, wszechobecności sieci komputerowej i rozwoju sztucznej inteligencji, ze szczególnym uwzględnieniem tożsamości i niepowtarzalności człowieka"*
Poniżej materiał pokazujący jak niewiele różnią się te dwa obrazy:
Nasuwa się tylko jeden wniosek: jeżeli myślicie, że coś jest nowe i odkrywcze, zapewne się mylicie:)
* http://www.filmweb.pl/film/Ghost+in+the+Shell-1995-31866
* http://pl.wikipedia.org/wiki/Ghost_in_the_Shell
Przeciez i Tarantino i bracia Wachowscy zupelnie otwarcie przyznawali sie do tego ze ich filmy bardzo duzo "pozyczyly" z ich japonskich inspiracji. Wiec pisanie ze "niewiele osob wie..." nie do konca jest prawda. Moze niewiele osob w Polsce wie?
OdpowiedzUsuńW USA w prawie kazdym wywiadzie na temat Matrixu mozna bylo uslyszec jak Wachowscy mowili, ze pokazali "Ghost in the Shell" ich producentowi (Joel Silver) i prosto z mostu oswiadczyli ze chca zrobic nie-animowana wersje.
Podobnie z Tarantino - wymienial cala liste filmow z ktorych pozyczyl co mu sie podobalo i wsadzil w "Kill Billa".
;-)